czwartek, 5 sierpnia 2021

Krupnik, bardzo grzybowy

Wiele mam książek kulinarnych w domu, ale tylko wybrane zaczytuję i kocham. Jedną z tych ulubionych jest "Hazana", wegetariańska kuchnia żydowska Paoli Gavin.

Najciekawiej i czasem trochę śmiesznie czyta się te przepisy, które są "nasze", a opisane przez autorkę, dla której środkowa Europa jest miejscem trochę egzotycznym :)

W książce tej jest też krupnik, przytoczony przez autorkę jako przepis kuchni... litewskiej. Sam przepis nie wzbudził we mnie większego zainteresowania, bo krupniki jarzynowe, choćby najbogatsze, to dla mnie nie to. Zbyt silne mam dawne skojarzenie smakowe krupniku z wędzonką, wieprzowiną i mięsnym wywarem, żeby smakowała mi taka po prostu jarska wersja.

ALE... z boku, w takiej dygresyjce drobnej, autorka wspomina o różnych wersjach krupniku, m.in. o chłopskiej, ubogiej i prostej zupie z samej kaszy, ziemniaków, cebuli i suszonych grzybów... no i to mnie zaintrygowało. Czy coś tak ubogiego w składniki może być dobre?

Wiecie co? Może, i to jak! Obecnie moja najulubieńsza wersja krupniku, wielokrotnie już powtarzana.

potrzeba

duża cebula

3-4 ząbki czosnku

4-5 ziemniaków

1/2 szklanki kaszy jęczmiennej (u mnie wiejska drobna)

pół niedużego selera

3 garście suszonych grzybów

sól, pieprz, dwie czubate łyżki majeranku lub macierzanki, kurdybanek też będzie pasować

opcjonalnie kilka świeżych, leśnych grzybów można też dodać (u mnie spory kozak i całe trzy kurki)

Cebulę i czosnek siekamy drobno, selera kroimy w drobną kostkę, a ziemniaki w większą kostkę. W garnku z grubszym dnem (od biedy na patelni i przekładamy do garnka) na niewielkiej ilości mocno rozgrzanej oliwy (dwie łyżki wystarczą w zupełności) podsmażamy cebulę, czosnek i seler, po chwili (powiedzmy 4-5 minutach) dokładamy ziemniaki, pieprz i zioła (i świeże grzyby, jeśli mamy).

Odważnie smażymy na większym ogniu, aż się ziemniaki miejscami porządnie zezłocą. To takie polskie sofrito, baza smakowa dla zupy.

Zalewamy wodą (2-2,5 litra), dodajemy trzy uczciwe garście pokruszonych na drobniejsze kawałki suszonych grzybów (naprawdę nie ma sensu ich wcześniej moczyć i obgotowywać, szkoda smaku), solimy. Jak zawrze dodajemy kaszę. Gotujemy ok. pół godziny do miękkości kaszy i ziemniaków.

Można zajadać od razu, ale jeszcze lepsze będzie jak pozwolimy zupie ostygnąć i się przegryźć, a potem dopiero podgrzejemy i zajadamy. Warto zrobić ją wieczorem, dzień wcześniej.

Podajemy z natką pietruszki lub selera. Niby szaro i buro, a jakże pysznie :)

To jest zupa śmiesznie tania... lub dość droga... w zależności od tego czy suszone grzyby musimy kupić (jest tu ich więcej niż w standardowej paczuszce z marketu) czy mamy zapas swoich.