środa, 21 lipca 2021

Ogórki, mizeria po japońsku a'la sushi

Dawno, dawno temu kiedy dopiero zaczynałam bawić się jedzeniem strasznie zasmakowało mi sushi. Wpadałam czasem do knajpki, kupowałam przez neta (to było daaawno temu, czyli jakieś 15 lat) nori, wasabi i marynowany imbir... I trzymałam się trwożnie i nabożnie przepisów, które w sumie nie wiem skąd były, ale wydawały się mi wtedy oryginalne... Jakoś tak bezsensownie sztywnie to traktowałam.

A potem czytając jedna za drugą książki Murakamiego odkrywałam tam coraz więcej takich po prostu luźnych napomknień o jedzeniu. O herbatce z zerwanych w ogródku liści, jakimś niezbyt świeżym i wybitnym nigri, ale jednak smakującym świetnie, bo po długiej podróży na dworcu autobusowym oraz (!) o tym jak chłopak odwiedzał ojca dziewczyny w szpitalu, umierającego ojca, który już nic nie chciał jeść, ale on, młody, był głodny, znalazł w szafce szpitalnej glony w puszce i ogórki. Poczęstował się tym i jadł z takim apetytem, że umierający na raka starszy człowiek też nabrał ochoty na jedzenie pierwszy raz od dawna. To było niesamowicie inspirujące! Przecież japończycy mają kuchnię wysoką, ale mają też taką zwykłą, domową, a nawet studencką! 

Pokroiłam ogórka w słupki, zawinęłam w pocięte paski nori. I nic więcej. Jakie to jest dobre! I bardzo tanie jeśli kupimy w internecie zbiorcze opakowanie 50szt. nori, a nie to z marketów strasznie drogie paczki po 8 czy 10 płatów.

Od tego czasu japońskie klimaty, traktowane często na luzie są stałym elementem mojej kuchni.

Dziś przedstawiam mizerię z ogórka po japońsku.

Niebanalna, orzeźwiająca, pyszna (o ile ktoś nie jest wrogiem glonów i nimi nie pluje ;) ).


Potrzeba

kilka ogórków gruntowych

drobno posiekana mała cebula, cebulka dymka lub szalotka

arkusz lub dwa glonów nori (takie do sushi)

czubata łyżka nieprażonych ziaren sezamu

sól, pieprz

ocet ryżowy (lub ocet z białego wina), ze dwie łyżki

olej sezamowy (niepełna łyżka)

Ogórki kroimy w kostkę, arkusz nori tniemy nożyczkami na drobno. Mieszamy wszystkie składniki. Odstawiamy do lodówki do przegryzienia na kilka godzin (można zrobić dzień wcześniej). Podajemy schłodzone.

Może być do obiadu, do grilla, na kolację wszamana z bagietką.

Na zdjęciu resztki z plastikowego pojemnika... Nie jest to najpiękniejsza stylizacja, ale cóż... wcześniej, jak japońskiej mizerii było dużo, nie pomyślałam o zrobieniu zdjęcia ;)

2 komentarze:

  1. Brzmi apetycznie. Dzięki za przepis

    OdpowiedzUsuń
  2. Azjaci traktują ogórki z polotem. Czasem robię taką słodko-ostrą wersję azjatyckiej mizerii z czarnym sezamem dla kontrastu. Twoja z nori koniecznie do wypróbowania. Zachwyca mnie wielość zastosowań nori. Sushi jest takie nudne... ;)

    OdpowiedzUsuń