Jak nigdy zdążyłam bez strat wysprzątać z warzywnika wszysko co wrażliwe na mróz na dzień przed pierwszym porządnym przymrozkiem.
Mam więc całe pęczki ziół, mlusieńkie patisonki i cukinki, łubiankę ostatniej fasolki szparagowej, ostatnie kalarepki.
Co na pierwszy ogień? Rozgrzewająca, sycąca zupa. Ziemniaczanka, moja najukochańsza z zup, bo na jednej bazie można jej nadać setki różnych smaków w zależności od chętki i sezonu <3
potrzeba (na 3l wody):
8 średnich ziemniaków (ale nie typ sałatkowy)
3-4 ząbki czosnku, posiekane
10cm kawałek pora w cienkich półplasterkach
posiekana w kostkę cebula
nieduża marchewka i pietruszka w talarkach
pół szklanki drobno posiekanych ziół, jakie akurat mamy i lubimy (tu oregano, tymianek, mięta łąkowa, majeranek, natka, kocanki włoskie, lubczyk i bluszczyk kurdybanek, ale oczywiście to mogą być tylko dwa-trzy zioła z ogródka lub sklepowej doniczki jakie lubimy)
oraz warzywka jakie akurat mamy, tu przykładowo
trzy garście fasolki szparagowej, pół niedużej brukwi (w kostkę posiekanej), kilka maleńkich cukinii cienkich jak palec porojonych w grubsze plastry, dwie malutkie kalarepki pokrojone w ósemki
Cała sztuczka smakowitości polega na "ziemniaczanym sofrito" i potraktwaniu ziemniaków różnorodnie.
Na dnie garnka rozgrzewamy oliwę pomace i smażymy do zrumienienia cebulę i garść ziemniaków, po zrumienieniu ich dorzucamy czosnek, marchewkę i pietruszkę, pora i świeżo mielony pierz i jeszcze chwilę przesmażamy. Potem dopiero dajemy resztę ziemniaków i zalewamy wodą, dodajemy sól. Jednego z tych ziemniaków warto posiekać w bardzo drobną kostkę, wtedy większość po prostu się ugotuje, a ten posiekany w sieczkę w tym samym czasie się rozgotuje, rozpadnie i przyjemnie zagęści zupkę.
Gotujemy aż ziemniaki będą półmiękie i dodajemy te miększe warzywa, które dodane wcześniej rozgotowałyby się w ciapaję, fasolkę, cukinię, kalarepki i świeże zioła, gotujemy jeszcze 10-15 minut do całkowitej miękkości ziemniaków.
Można pod koniec czymś zabielić jeśli lubicie.
Zielony groszek, topinambur, itp. też będzie tu pasować.
Zdjęcie oczywiście resztek z dna garnka, bo po co zrobić wcześniej, na pełnym, wystylizowanym talerzu :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz